piątek, 14 maja 2010

Weterynarz

Ostatnio Frania była u weterynarza na szczepieniu i odrobaczaniu. Podobno była dzielna.
Przypomniała mi się wtedy pewna śmieszna historia...
Kiedyś byłam z Franką u weterynarza. Najpierw została zważona, zaszczepiona, a potem lekarz dał jej jakąś tabletkę (już nie pamiętam po co). Zrobił to tak jak należy, czyli wsadził kotu lekarstwo do pyszczka, odchylił mu głowę i głaskał po gardle. Już myślał, że Frania połknęła tabletkę, gdy ta wypluła ją z powrotem. I tak za każdym razem i chyba dopiero za trzecim musiała w końcu połknąć! Frania to uparty kot, a cała ta sytuacja wyglądała przekomicznie!!! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz